Strategia win-lose to spojrzenie na konflikt jako pole walki, gdzie ktoś musi wygrać, inny przegrać. W takim ujęciu konfliktu, drugą stronę sporu postrzega się jako przeciwnika, którego należy pokonać. Pojawia się chęć dominacji, postawienia na swoim, dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę. Albo ty – albo ja.
Każda ze stron uważa, że jej zdanie jest ważniejsze, krzywda większa i koncentruje się wyłącznie na zaspokojeniu własnych potrzeb. Uczestnicy konfliktu zakładają złą wolę drugiej strony, oceniają się nawzajem, nadają etykiety. Dyskusja toczy się wokół tego, kto ma rację, a kto ma ustąpić. Szansa na wspólne, konstruktywne rozwiązanie problemu oddala się z prędkością światła.
Rozwiązywanie sporu prowadzone w taki sposób, najczęściej odbywa się tak, że zarządzający, po wysłuchaniu obu stron, rozstrzyga się, kto ma rację. Przyjmuje rolę arbitra, sędziego, który decyduje o wyniku walki. To bardzo szkodliwe dla zespołu i samego menedżera.
Wydaje się być to szybsze rozwiązanie, niewymagające zbytniego zaangażowania. Jednak oszczędność czasu jest tutaj pozorna. Konflikt na poziomie emocjonalnym nadal jest.
Kiedy spory rozwiązywane są wedle tej strategii, w zespole bardzo szybko pojawia się wiele negatywnych zjawisk.
Osoby „przegrane” zaczynają się wycofywać, zmniejszają swoje zaangażowanie, nie chcą przedstawiać swoich pomysłów. Osoby „wygrane”, dążą do tego, by jeszcze więcej wygrywać. Często zaczynają formować przeciwstawne obozy „swoich” i „obcych”, w zespole pojawia się ostra rywalizacja.